APTECZKA
W podróż zabiera się zawsze dwie apteczki. Jedną dla Policji na wypadek kontroli oraz drugą dla siebie. O ile ta do kontroli jest wymysłem jakiś urzędasów i musi zawierać rękawiczki gumowe, bandaże i plasterki o tyle ta dla nas musi być rozbudowana bo może się naprawdę przydać. My wozimy ze sobą nawet trzy apteczki, tę dla kontroli, drugą, która zawsze jeździ w samochodzie ale zawiera naprawdę potrzebne wyposażenie oraz trzecią, tylko na wakacje.
Przy szykowaniu wyjazdu nie ma znaczenia, czy w kraju docelowym obowiązuje posiadanie apteczki. Jest duże prawdopodobieństwo że jeżeli jedziemy na wakacje gdzieś dalej, to po drodze trafimy na jakiś kraj gdzie jej posiadanie jest obligatoryjne. I trzeba pamiętać, że obowiązkowo w niej muszą się znajdować rękawiczki gumowe. To akurat jest jasne – jeżeli pomagamy komuś z krwawiącą raną na drodze, raczej byśmy nie chcieli zakazić się jakimś HIV-em.
Apteczką na wypadek kontroli musi zawierać wszystko to co ma spisane na opakowaniu i na wszelki wypadek nie powinno się jej otwierać. Kosztuje ok 15 zł i trzeba ją zmieniać co jakieś dwa lata, bo o dziwo nawet chusty opatrunkowe mają swoje daty przydatności.
Apteczka do samochodu powinna przede wszystkim zawierać dużo bandaży i plastrów różnego kalibru, tabletki do odkażania ran, wodę utlenioną, klamerki do zapinania bandaży, gaziki do przemywania miejsc uszkodzonych, no i oczywiście te jednorazowe rękawiczki, aby były pod ręką. Nie powinna zawierać żadnych kropelek czy ziółek bo te się przeterminują i jest problem. Wszystko co w niej jest ma się przydać na wypadek…wypadku a nie boleści żołądkowej. Jeżdżąc blisko domu a nawet po kraju nie są nam potrzebne aspiryny, te kupimy na każdej stacji.
Apteczka na wyjazd. No w tym przypadku jej zawartość musi być duża. Przede wszystkim pamiętajmy, ze ból brzucha czy zębów za granicą potrafi nam zepsuć każde wakacje. Także łatwo w takim przypadku o zwykłe przeziębienie. No a jak wytłumaczyć w takiej Andorze, że potrzebujemy coś na żołądek? Niby nie jest to zbyt trudne, tylko że trzeba jeszcze odszukać tę aptekę i dojechać do niej a brzuch nas boli np. wieczorem na campingu? Bardzo ważne też są preparaty dla dzieci na różne ukąszenia czy użądlenia albo poparzenia. Natomiast kremy na nadmiar opalenizny możemy sobie darować. Zakładamy, że osoby czytające te strony są zainteresowane zwiedzaniem a nie leżeniem na plaży.
A oto spis preparatów które na pewno warto ze sobą zabrać na wakacje;
- węgiel drzewny – na bóle żołądkowe
- krople żołądkowe
- aspiryna
- ibum – aczkolwiek na co dzień odradzam stosowanie takich preparatów
- środek na oparzenia skóry
- woda utleniona na drobne otarcia
- plastry różnego kalibru, najwięcej na otarcia nóg
- maść na otarcia, np. arnikowa. Jeżeli dojdzie do otarcia np. od bielizny, bardzo się przyda.
- środek na odkażanie poważniejszych ran
- szczypce do usuwania kleszczy
- preparat na ukąszenia czy użądlenia owadów
- maść na oparzenia słoneczne
Zbyt dużo preparatów nie musimy ze sobą zabierać, albowiem w każdym kraju gdzie jedziemy są apteki a nawet plastry tracą swoje właściwości po paru latach i trzeba je wyrzucić. Co gorsza, lekarstwa trzeba odnieść do apteki w celu utylizacji.
A jeżeli ktoś zapyta o olejki do opalania czy też przeciw opalaniu, to powiem krótko: poczytajcie sobie w fachowej prasie, ae takiej bardziej zbliżonej do medycyny naturalnej, na 100 przetestowanych preparatów podobno tylko 20% naprawdę działało, dużo jest rakotwórczych. Poza tym słońce naprawdę jest pozyteczne i daje nam energię oraz niezbędną witaminę D3. Do opalania przyzwyczajajmy się systematycznie i nic nam nie będzie.
Że opalanie szkodzi i powoduje nawet śmierć z powodu dziury ozonowej? No to pierwsi powinni umierać ludzie w Afryce, po nich rolnicy, osoby pracujące na dworze, to już powinna być epidemia. A nie ma.. Jest tylko zysk ze sprzedaży preparatów i chorzy z powodu braku witaminy D3. Pomyślcie..