Loading...

Szpilki i sztyce do namiotu, naprawa


SZPILKI DO NAMIOTU, PAŁAKI CZYLI MASZTY, NAPRAWA PAŁĄKÓW

Co może być skomplikowane w doborze śledzi i szpilek do namiotu? Są przecież w komplecie z namiotem więc producent na pewno dobrze je dobrał.

I tu powstaje błąd  który wychodzi dopiero wtedy, kiedy chcemy rozbić nasz nowy namiot np. w słonecznej Italii. I każdy śledź po kolei gnie się zaś szpilki w ogóle nie wchodzą w podłoże.

Śledzie i szpilki dodawane przez producentów standardowych namiotów, nie wyczynowych, są zazwyczaj dostosowane do podłoża trawiastego, bo takie mamy w większości w naszym kraju. Są one bardzo tanie, więc nikt nie widzi potrzeby aby je zmienić. Ale przez to są też nietrwałe. Nie sposób wbić je w skaliste podłoże wielu campingów w innych krajach. Jak temu zapobiec? Otóż najlepiej zaopatrzyć się w szpilki dostosowane do wbijania w twarde podłoże, zastąpią one i tradycyjne szpilki przy mocowaniu podłogi i śledzie, ponieważ  wbite w twardy grunt nie daję się łatwo wyrwać.  Trzeba jednak pamiętać o tym, aby kupić szpilki  „z gwintem”, nie takie grube i proste, tylko z wyraźnym „ślimakiem” przynajmniej do połowy długości szpilki. Do czego  służy ten tzw. gwint? Otóż szpilka po wbiciu jej w podłoże często trafia na korzeń drzewa czy klinuje się pomiędzy kamieniami. I wówczas możemy spokojnie ją wykręcić, co nawet nie wymaga zbyt wielkiej siły. Wykręcanie szpilek szalenie ułatwia ich wyciąganie nawet w normalnych warunkach.  Szpilki do wbijania w twardy grunt mają też zawsze rączkę dostosowaną do wykręcania. Innych nie kupujcie. Ostatnio pokazały się w sprzedaży także szpilki cienkie 6 mm średnicy o długości ponad 20 cm z plastikową rączką do ich wyciągania ale bez gwintu - polecamy je zamiast zwykłych szpilek. Ich koszt to około 3 zł za sztukę

Ile takich szpilek z gwintem czy też cienkiech trzeba kupić? No cóż, przynajmniej do rozpięcia podłogi w czterech rogach i do ważniejszych odciągów , czyli w sumie około czternastu.





Jaki jest koszt szpilek z gwintem ? My kupujemy je w kompletach po 13 sztuk za niecałe 40 zł i są niezawodne. Ale co ciekawe, wytrzymały wbijanie w korzenie, w kamienie, jednak jedna z nich niechcący kopnięta zgięła się – ale taki ich urok, po prostu trzeba je wbijać głębiej.

Szpilek mamy dwa komplety m.in. na wypadek konieczności rozpięcia dodatkowej płachty ochronnej na namiot lub namiotu dodatkowego, o czym w innej zakładce lub naprawdę złych warunków, mocnych wiatrów.

Zwykłe śledzie należy zachować, ponieważ będę przydatne w rozbijaniu namiotu na podłożu trawiastym i tam przydadzą się też zwykłe szpilki. 

Dodamy, że do wyciągania szpilek z podłoża jest przydatna  tzw. łapka do usuwania gwoździ, są one dostępne za grosze w sklepach typu Castorama. Do wbijania ich zaś radzimy używać młotka ale gumowego. Kosztuje kilka złotych a nie niszczy  śledzi tak jak zwykły.

Pogięte śledzie i szpilki zawsze prostujemy po przyjeździe do domu. Nie wyrzucamy ich, chyba, że naprawdę mocno się pogięły. 

W trasę szpilki i śledzie pakujemy w dwa odrębne opakowania – w jednym są te zwykłe, w drugim to specjalne. Opakowania fabryczne raczej nie nadają się do przenoszenia szpilek i mogą zniszczyć namiot. Idealne do tego są opakowania z twardymi ściankami, których żadna szpilka nie uszkodzi. My używamy takich  z suwakiem, po butelkach od oleju samochodowego. Są poręczne i bezpieczne, mają bardzo sztywne ścianki.  Można też wkładać je do zwykłego woreczka ale wzmocnić go trzeba zwykłą plastikową butelką przeciętą na takiej wysokości aby się dobrze mieściła wewnątrz. Butelka nie pozwoli przebijać ścianek woreczka.  Na to zwracajmy uwagę. 

Trochę więcej o śledziach i szpilkach: do rozbicia namiotu potrzebne są szpilki do mocowania podłogi i śledzie do mocowania odciągów. Szpilki dzielą sie na krótkie - stosowane do mocowania podłogi wewnątrz namiotu, pod tropikiem, oraz długie - na zewnątrz. Wszystkie szpilki z kolei dzielą się na aluminiowe i stalowe. My, ponieważ nie musimy dbać o wagę ładunku, wybieramy stalowe, bo są trwalsze, mniej podatne na uszkodzenia. Zastąpienie szpilek krótkich długimi w niczym nie szkodzi a upraszczarozbijanie namiotu. Zdecydowanie najlepsze są wspomniane szpilki z plastikowymi rączkami do ich wyciągania, to bezpieczeństwo i wygoda. Niestety, sami jeszcze ich nie kupiliśmy.

Śledzie - wybieramy także stalowe. Wybór śledzi jest ogromny, mają różne kształty, wzmocnienia, różne zaczepy do linek. Nam wystarczą te zwykłe. Dobrze tylko zwrócić uwage na kształt główki śledzia, nie powinna ona wyglądać jak rozklepany kawałek metalu, to znaczy, powinna mieć kształt zaokrąglony, inaczej łatwo się skaleczyć a co gorsze przeciąć linkę.

Nie ma sensu kupowanie jakiś dziwacznych szpilek czy śledzi, poskręcanych, odblaskowych czy ze sznurkami. No może poza śledziami tzw. wojskowymi, są troche inne ale w praktyce zdają egzamin. Te wszystkie dziwne kształtem szpilki i śledzie mają swoje przeznaczenie ale dla nas nie są niezbędne.

Sztyce namiotowe, ich naprawa, wciąganie gumy ściągającej.

Jeżeli ktoś chociaż raz w życiu przeżył sytucję, że po całym dniu jazdy wysypuje z worka sztuce namiotowe a te są luzem, tzn. bez gumek ściągających je, ten wie dlaczego postanowiliśmy napisać ten rozdział. Trzeba bowie wiedzieć, że w wielu namiotach sztyce są różnej długości a oznaczenie ich róznicy jest poprzez inny kolor dwóch elementów z każdego pałąka osobno. Co to znaczy? Otóż w przypadku peknięcia gumy w pałakach bardzo trudno jest odgadnąć który z elementów jest z ktorego kompletu. Aby temu zapobiec radzę przede wszystkim zaznaczyć sobie np. poprzez małe nacięcia lub niezmywanym flamastrem z numerami który element jest z którego kompletu a może także ich kolejność o ile ktoś i z tym może mieć kłopot, bo np. sztyce są z elementami o innej długości na bokach a innej na dachu. Dobrze więc przed wyjazdem sprawdzić czy gumki łączące elementy są całe. Ale wyciągając je z torby nie wysypywać na podłogę tylko delikatnie wyjąć, bo jeżeli gumka sparciała, to w wielu miejscach jednak będzie jeszcze "trzymała" co ułatwi nam ponowne skompletowanie szkieletu.
W przeciwnym razie naprawdę mamy kłopot aczkolwiek metodą prób i błędów wybrniemy z niego. My mieliśmy taki problem po przejechaniu 1800 km non stop, późno wieczorem, skrajnie zmęczeni. Dobieranie sztyc trwało dwie godziny.






Sztyce tak w ogóle mają to do siebie, że pękają w najmniej odpowiednim momencie. I dlatego zaraz po kupieniu namiotu od razu radzimy dokupić ze trzy, cztery zapasowe pojedyncze elementy luzem, jednak trzeba przy tym bardzo uważać, ponieważ prawie każdy producent  namiotów wprowadza na rynek swoje rozmiary pałąków i nawet jeżeli zgadza się rozmiar samej "rurki" to już końcówka nie za bardzo. Dlatego kupując zapasowe elementy najlepiej kupić je na pewno od tego samego namiotu albo bezpośrednio w sklepie od razu przypasowując je do tych które mamy. 
Niestety, często w wyposażeniu namiotu są dwa lub nawet trzy rozmiary pałaków i to zarówno pod względem średnicy jak i ich długości. W takim przypadku musimy kupić zapasowe w kilku potrzebnych średnicach zaś jeżeli chodzi oich długość, to równe albo dłuższe od tych które mamy, nawet jeżeli w komplecie są i długie i krótkie. Piłka do metalu bez problemu dotnie każdy element ale go nie przedłuży.

Awaryjnie peknięty pałąk możemy owinąć mocno wielokrotnie taśmą izolacyjną, a nawet wzmocnić z boku ale to sposób przy dobrej pogodzie, bez mocnych wiatrów.

Musimy dodać, iż pałąki aluminiowe są o wiele trwalsze od tych z włókna i jeżeli mamy jakiś wybór, to wybierzmy aluminiowe oi nie chodzi tu o ich wagę tylko wytrzymałość. Cenowo niestety jest podobnie, te "alusy" są o wiele lepsze czyli droższe.

Dużym problemem okazuje się wciąganie gumy naciągającej sztycę w sytuacji jej wymiany. Przede wszystkim sam zakup. Ludzie szukają gumy po sklepach sportowych, turystycznych a tam albo jej nie ma albo jest koszmarnie droga ( Dectlon - 6 m. gumy 2,5 mm kosztuje......... 16 złotych. Proszę pamiętać, że dla prawdziwego turysty te sklepy są ostatnie na liście, dlaczego, piszemy w innym rozdziale ) Tymczasem gumy te są prawie takie same jak te ogólnie stosowane. Prawie, bo jednak te właściwe mają taką zaletę, że nie rozciągają się za bardzo, co ułatwi wyciaganie pałąków z tuneli im przeznaczonych w namiocie. Dlatego lepiej jeżeli mają w sobie więcej tworzywa sztucznego, bo wtedy są mniej podatne na wilgoć i  przetarcia - ale niekoniecznie. Lecz  to nie wszystkie zasadzki. Otóż w sklepach z pasmanterią gumki dostaniemy, tyle że też są diabelnie drogie, przynajmniej te grube, 3 mm. Potrafi ona kosztować do 3 zł za metr. Aby podsumować: najlepiej gumę najpierw poszukać z sklepach typu Castorama czy Leroy M, bywają i to po 80 groszy za metr. Jeżeli ich tam nie ma, kupić w sklepie żeglarskim, w podobnej cenie. Cieńsze gumy szukać w pasmanteriach, są w niezłym gatunku już za 1,20 zł. Gumę kupuje się na długość każdej sztyce po czym po jej wprowadzeniu i naciągnięciu zwyczajnie odcina się resztę, zazwyczaj jakieś pół metra na pięciu metrach.

Średnica gumy - dobrze jest zachować średnicę taką jak była ale my zamieniamy je na rozmiar o pół milimetra szerszy w grubszych sztycach, w cieńszych grubsze  mogą zablokować się.
Guma powinna przejść przez sztyce bez żadnych pomocniczych drutów - po jej naciągnięciu zawiązać na końcach tzw. węzeł ósemkowy i to wszystko. Gumę lepiej wymierzyć zbyt luźną niż za sztywną, bo wtedy zawsze można ją dociągnąć już w użyciu.
Sporą trudność sprawia usunięcie starych elementów gumy z końcówek sztyc. Jeżeli są to końcówki damskie, czyli takie w które podczas rozbijania namiotu wchodzą metalowe bolce - wyjęcie ich nie jest trudne. Jeżeli jednak są to końcówki "męskie" czyli takie które same wchodzą w oczko na brzegu namiotu, sprawa się komplikuje, ponieważ ich średnica jest bardzo mała zaś guma zazwyczaj mocno zaciśnięta. W obu przypadkach radzimy jednak nie załamywać się. Przede wszystkim nie próbować ściągać końcówek, szcególnie tych "męskich" które wydają się być naciągnięte na końcówki gumy - nie są, są puste w środku ale ich średnica jest trochę szersza nić wewnętrzna sztyc, więc guma się zaklinuje. Resztki starej gumy wyciągamy zaś zwykłymi śrubami, szerszymi a jeżeli guma jest "uparta", wąskimi. Wkręcamy te śruby kombinerkami w końcówkę sztycy aż wkręci się ona w gumę i wyciągamy. Czasami trwa to długo ale zawsze się udaje. Tylko trzeba sięgać po coraz węższe śruby.
Jeżeli widzimy, że końcówka na sztycy po jej rozpięciu spada z "rurki", zakładamy ją na klej uniwerslany lub podobny, zawsze  spowoduje on zablokowanie jej. Gdyby końcówka spadła z powodu pęknięcia gumy i tego nie zauważymy, w przypadku końcówki "damskiej" łatwo zastąpimy ją inną sztycą, ale w przypadku "męskiej" trzeba będzie dokupić prawdopodobnie cały jeden maszt.

UWAGA - najlepiej przechowywać pałąki w stanie rozłożonym, o ile się da to chociaż żeby trzy elementy były razem, to powoduje bowiem, że guma jest w miarę luźna i nie zużyje się zbyt szybko.

  


506824047