ELEKTRYKA
Prawie na każdy polu namiotowym jest dostęp do prądu wliczony w rachunek lub dodatkowo płatny ale nie kosztuje to zbyt dużo, przeważnie 2-3 euro za noc. A my zazwyczaj mamy ze sobą jednak chłodziarkę albo nawet lodówkę, więc wnosimy opłatę a wówczas trudno nie jest korzystać z prądu w większym zakresie. Aby móc to zrobić np. w Italii musimy ze sobą zabrać specjalną wtyczkę turystyczną; .chorwacja24.info/forum/190-jaka-wtyczka-do-podlaczenia-pradu-na-campingu , https://center-camp.pl/pl/c/Gniazda%2C-wtyczki%2C-adaptery/118 to jest taka niebieska wtyczka z trzema bolcami. Jednak nie kupujmy jej od razu z całym kablem i gniazdem na końcu tego samego typu, bo nam potrzebna jest tylko wtyczka i kawałeczek trzyżyłowego zaizolowanego kabelka, jakieś 10 cm, nie dłuższy. Dlaczego tak krótki? Bo na jego końcu zamontujemy sobie gniazdo podobne do tego domowego, przystosowane do zwykłej wtyczki. . Zbyt długi kabelek spowoduje, że to gniazdo by wystawała poza skrzynkę z bezpiecznikami na campingu i w razie deszczu byłby problem. Napisałem „podobne gniazdo”, bo to nasze musi być dodatkowo hermetyczne na wszelki wypadek. Są takie w Castoramie po ok 20-34 zł. Można zastosować zwykłą wtyczkę z uziemieniem i ją zabezpieczyć folią przed zmoknięciem . W niektórych krajach, np. Austrii gniazda w puszkach rozdzielni są dostosowane do zwykłych wtyczek i wtedy jeżeli mamy kabel z końcówkami turystycznymi z obu stron, nie będzie można go w ogóle użyć. Bywają w sprzedaży wtyczki turystyczne od razu z drugiej strony zakończone zwykłym gniazdem i one są najlepsze, nie wymagają od nas żadnych przeróbek, łatwo się mieszczą w skrzynce. Co do kabla łączącego skrzynkę z namiotem, to musi on być trójprzewodowy, z uziemieniem, odporny na uszkodzenia. Zdecydowanie najlepsze do tego są kable dostępne w sklepach typu Castorama, o dł. ok 20 m, mają charakterystyczny pomarańczowy kolor i są hermetyczne, co jest dla nas bardzo ważne. A do tego bardzo tanie, ok. 20-30 zł. Zasadniczo nie ma potrzeby kupowania dłuższego przewodu a pamiętajmy, że będziemy go bardzo często zwijali. A lubi się plątać. Jeszcze lepszym rozwiązaniem jest zakup przewodu rolowanego na kołowrotek. 25 m.b. takiego kable kosztuje ok 90 zł i ma same plusy, łatwo się rozwija i zwija, kołowrotek powoduje, że wtyczki nie leżą na ziemi jeżeli z niego korzystamy, no i ma aż cztery gniazda w dodatku tak usytuowane, że można zawsze je skierować w bezpieczną przed deszczem stronę jeżeli stoi pod okapem przed namiotem.
Mamy więc już wyjaśnione jak podpiąć się do prądu, jak doprowadzić go do namiotu, nie wiemy tylko co dalej. Mamy do podpięcia telefony, lodówkę, lampę, laptopa, jak to rozdzielić.
Aby dalej rozprowadzić prąd będziemy potrzebowali tzw. trójniki. Jednak od razu proszę zwrócić uwagę na fakt, iż nasz przedłużacz zazwyczaj ma końcówkę która uniemożliwia zastosowanie zwykłego trójnika, z okrągłą powierzchnią wokół elementu na wtyczce, potrzebny jest trójnik z wycięciami na tym elemencie w postaci podłużnych prowadnic. Ewentualnie można tam wetknąć zwykłą płaską wtyczkę, ale wtyczka okrągła bez miejsca na bolec od uziemienia też tam nie będzie pasowała. Jest to pewien problem ale niewielki, trójniki przystosowane do gniazd z prowadnicami są dostępne. Najlepiej kupić dwa takie trójniki. Idealnie gdyby były hermetyczne, te są jednak drogie. Ponieważ większość urządzeń turystycznych ma płaskie wtyczki, trójniki mogą mieć wyjścia mieszane, okrągłe z uziemieniem i płaskie. Jednak najlepiej jeżeli mają wszystkie gniazda okrągłe, wtedy możemy do nich podpiąć wszystko.
I tak najlepiej jeżeli koniec kabla-przedłużacza doprowadzimy do przedsionka namiotu, raczej nie do środka i podwiesimy go np. na stoliku turystycznym. Nie kładźmy na ziemi a jeżeli to robimy, odsuńmy go w stronę namiotu aby w żadnym przypadku nie dostała się do niego woda jeżeli zapomnimy o nim a niespodziewanie spadnie deszcz. Dobrze gdy koniec kabla jest osłonięty blatem stołu.
Pamiętajmy, że każdy element typu wtyczka, gniazdo, trójnik nawet wodoodporny dla pewności powinien być zabezpieczony dodatkowo przed zamoknięciem za pomocą folii. My do tego stosujemy torebki foliowe zamykane na suwaki, w takich sprzedaje się np. bieliznę. Ale wystarczy zwykła torebka foliowa dobrze skręcona, wzmocniona taśmą izolacyjną.
Tak więc mamy końcówkę kabla w przedsionku namiotu. Umieszczamy ją jak pisaliśmy pod stołem, takim zwykłym plastikowym za ok. 60 zł, z rozkładanymi dwoma nóżkami z prętów. Dlaczego to ważne? Bo ten stół osłania jednocześnie przed deszczem chodziarkę czy lodówkę. Daszek tropiku swoją drogą, ale blat stołu jest bliżej i pewniej to zrobi. I od razu mamy wyjaśnione co pierwsze podpinamy: chłodziarkę. Do tego podpinamy zapewne jakąś ładowarkę ( do tego służy stół aby nikt nie nadepnął na urządzenie do którego jest podłączona ) i …. drugi trójnik lub przedłużacz. Ten drugi przedłużacz jest konieczny aby doprowadzić prąd do miejsca, gdzie będziemy się wylegiwali wieczorem, planowali zwiedzanie lub trasę. Ten przewód może mieć tylko 6-8 m. My stosujemy w tym przypadku kabel dwużyłowy z podwójną izolacją o małym przekroju aby nie zajmował za dużo miejsca po zwinięciu. Obciążenie tego kabla nigdy nie jest duże: lampka 75 W i jakaś ładowarka.
Lampka jaką stosujemy na campingach jest zwykłą konstrukcją przypinaną na uchwyt spinaczowy, czyli klipsa. którą można przymocować wszędzie a nawet zawiesić na lince. Woziliśmy ze sobą lampę warsztatową, wydawała się bezpieczniejsza, ale z używaniem jej były problemy. Wspomniana lampa świetnie zdająca rolę jest do kupienia w sklepach tzw. 1001 drobiazgów za 12 zł, taka sama w innych sklepach kosztuje ok 40 zł. Powinna to być lampa z tzw. dużym gwintem. Zapasowa żarówka to nasz niezbędny dodatek. Lampki tego typu mają zazwyczaj krótkie kabelki, więc od razu warto albo go zmienić albo kupić przedłużacz o dł. ok 2m pamiętając, aby miał końcówki typu hermetycznego, czyli „zalane” fabrycznie. A miejsce podpięcia kabelka od lampy zabezpieczyć od razu folią przed deszczem.
Lampiony. Nie można zapomnieć o lampionach. Można je kupić po 13 zł w sklepach typu Aldi. Mają wielkość, średnicę ok 25 cm i same się ładują w dzień a w nocy lekko świecą. Nie mają żadnego znaczenia poza może bezpieczeństwem jeżeli linki naszego namiotu „wyszły” na drogę którą chodzą w nocy ludzie lub jeżdżą pojazdy. Wtedy nawet nie działające są widoczne. Jednak lampiony wiszące na linkach wokół wejścia do namiotu wywołują niekłamany zachwyt u innych swym ciepłym światłem zaś nam dają poczucie, że przekazujemy wszystkim to samo uczucie, jakie wywołuje ładny kwiat we flakonie, tylko w bardziej oryginalny sposób. Lampiony na campingach nie są wcale rzadkością.Poniżej na zdjęciu lampiony ale w dzień niestety.