JEDZENIE NA WYJAZD
Przede wszystkim musimy pomyśleć o jedzeniu na drogę. Jedziemy na wakacje, więc trudno planować jedzenie po drodze w restauracjach, aczkolwiek i to omówimy w dalszych rozdziałach. Jedyne, co będziemy poszukiwali przy parkingach, to oczywiście w niektórych krajach kawę. Nawet osoby nie pijące tego trunku namawiamy aby jednak go spróbowały np. we Włoszech w postaci naparstka espresso. ( niestety, nadal Polacy a szczgólnie światowe Polki zamawiąją ekspresso )To jednak nie kawa, to rozkosz.
Na drogę bierzemy ze sobą coś, co się nie kruszy, nie rozciapie, nie rozleje, nie będzie klejące. Tak więc odpadają jakieś dżemy, powidła, kanapki wielowarstwowe, soczki itp. Najlepiej kupić zwykłe bułki lub te długie zwane paryskimi i je posmarować czymkolwiek typu pasztet, serek topiony, pasta, ważne, aby było to coś, co nie wypadnie z bułki. Każda część długiej bułki lub każda bułka powinna być zapakowana w osobną torebkę aby nie kruszyła się podczas jedzenia. Nie bierzemy raczej w drogę kiełbasy ani wędlin ponieważ zazwyczaj nasze wakacje wypadają w ciepłe dni roku a to grozi szybkim zepsuciem się takich wyrobów. Dodatkowo można wziąć ze sobą jakieś jajka na twardo, kurczaka pieczonego czy wędzonego ale z myślą o zjedzeniu go na postoju lub na koniec pierwszego etapu, kiedy nikomu już nie chcę się nic szykować do jedzenia.
Co do napojów na drogę, to zawsze trzeba wziąć zapas wody mineralnej. Ale nie za duży, woda we wszystkich krajach jest w podobnej cenie i szkoda na nią miejsca. Na dwa dni musi starczyć. Można na czas jazdy zabrać napój typu Coca Cola czy Pepsi ale tylko w celu odgonienia senności, bo rzeczywiście wtedy działają. Nie brać natomiast żadnych napojów sztucznie koloryzowanych. Po pierwsze bo zawierają dużo cukru w sobie więc nie gaszą pragnienia a jak się rozleją w kabinie, a na wyjeździe prawie zawsze to się dzieje, zepsują nam humory na dłużej. Szczególnie jeżeli miały kolor czerwony.
Termos z herbatą czy kawą. Można je zabrać w podróż ponieważ później służą do przechowywania zimnej wody która w dni upalne szybko nam się nagrzewa.
Proszę jednak zawsze pamiętać, że pierwszego dnia a czasami i drugiego pokonujemy duże odległości i szkoda czasu na sklepy, więc oprócz jedzenia na sam przejazd musimy zabrać ze sobą zapas na obiad czy kolację po przyjeździe na miejsce i to na tyle dni na ile planujemy jazdę. I w tym przypadku nie ma co oszczędzać miejsca, brak jedzienia od razu wywołuje kłótnie. W tym temacie jedna rzecz jest ważna: nie zabieramy nic, co może się rozlać, utłuścić inne rzeczy czy zepsuć w temperaturze. Na taki przejazd można wziać nawet coś w słoikach, i wyjątkowo jak nie mamy czasu zrobić samemu, wziąć to z półki ze sklepu.
My jednak nie wozimy ze sobą termosu tylko kuchenkę na gaz i kubki na wierzchu w bagażniku. Kawa czy herbata zrobiona na parkingu daje nie tylko wspaniały odpoczynek ale też inaczej smakuje. Szczególnie jeżeli pijemy je na parkingu skąd widać ośnieżone szczyty gór lub bezkres jeziora.
Pamiętajmy o obrusikach na kolana podczas jedzenia w kabinie i o wodzie w butelce aby móc umyć ręce bez szukania wody w dużej bańce.
A jeżeli chodzi o jedzenie na campingach, to w jednym ze spisów w osobnej zakładce, do wydruku, podajemy proponowany zestaw awaryjnego jedzenia, takiego na wszelki wypadek. Aczkolwiek sami nigdy nie bierzemy nic poza dwoma zupkami w folii. No oczywiście bierzemy cukier, herbatę i kawę, sól, przyprawy. I to wszystko. Zakupy wieczorem po dniu zwiedzania czy w przerwie podczas jazdy nie sprawiają żadnych problemów. Sklepy są widoczne w każdej nawigacji i jest ich dużo a umożliwiają poznanie miejscowych smaków. My kupujemy cokolwiek, często mrożonki i wieczorem robimy sobie obiad. Takie rozwiązanie wcale nie jest droższe niż wożenie ze sobą jedzenia które w dodatku zajmuje sporo miejsca, ale podaliśmy taki krótki spis produktów na wypadek, gdyby jednak poszukiwanie sklepu nie udało się albo gdybyśmy zapomnieli, że w rejonie gdzie przebywamy sklepy mogą być zamknięte w niedziele. Naprawdę jak poszukacie, w każdym kraju kupicie jedzenie taniej niż u nas albo niewiele drożej.
Chleb można ze sobą zabrać, ale tak na dwa dni, bo raz, że zabiera dużo miejsca, dwa, że jednak schnie albo psuje się. Chleb razowy może leżeć dłużej ale będzie twardy – my akurat lubimy taki więc go zabieramy.
Co do trunków, to podobnie. No może poza Skandynawią. Proszę pamiętajć, że tylko u nas wina są obłożone tak wysokimi podatkami. Np. wino francuskie rozlewane w Nowym Tomyślu, po przewiezieniu z powrotem do Francji jest o połowę tańsze niż na miejscu u nas. Dlatego nie zabieramy ze sobą w drogę wina. Za 2,5 euro już kupimy coś, co i tak jest lepsze od tych naszych za 20 zł.
Piwo dostaniemy wszędzie w cenie jak u nas. Więc też go nie zabieramy. No chyba, że dla smaku jak jest miejsce.
No i nie zabieramy ze sobą ziemniaków. Kiedy widzimy naszych turystów z workiem ziemniaków w bagażniku ( często ) i kanistrem paliwa, to sami nie wiemy co o tym sądzić, czy podziwiać gospodarność, czy pytać dlaczego nie zabrali buraków – by pasowały.
Generalnie nie chodzimy wprawdzie za bardzo po restauracjach ale w końcu jesteśmy na wakacjach, więc w ciągu dnia musimy pozwolić sobie na jakąś pizzę lub miejscowy przysmak. Jeżeli będzie mało, wieczorem poprawimy przy namiocie dobrą kolacją. Ale nie ma sensu odmawianie sobie tego wydatku, chociażby raz na dwa, trzy dni. Oszczędzamy na autostradach po to, żeby poczuć tą obcą kuchnie i poznać jej smaki.