Sklepy
Sklepy podobnie jak w Polsce, są wszędzie. I przeważnie otwarte we wszystkie dni tygodnia. Ale na południu kraju mają przerwy na sjestę trwające nawet po cztery godziny! Oczywiście jadąc samochodem szukamy sklepów sieciowych, te są najtańsze. W ciągu kilkudziesięciu wyjazdów do Włoch nigdy nie spotkaliśmy się na parkingu marketu ( przepraszam za to obce słowo, ale oddaje ono charakter sklepu ) z kimś kto by płakał że go okradli lub z resztkami rozbitej szyby na placu, więc wg naszej wiedzy jeżeli dochodzi do jakiś kradzieży przed sklepami, to chyba sporadycznie, nie jest to jakaś specjalność tego kraju. No ale oczywiście mimo to nie zostawiamy żadnych aparatów czy laptopów na wierzchu. Co ciekawe, ostatnio zostawiamy nawet na widoku nawigacje ( TomTom dość ładny ) i nikt ich nie chciał ukraść, moda na nie chyba już się skończyła.
Ceny w Italii są trochę wyższe niż u nas, można planując wydatki liczyć tak jak u nas i pomnożyć razy dwa. Ale nie wszystko. Jeżeli chcemy robić zakupy tanio, to musimy tylko dłużej poszukać na półkach, zawsze znajdziemy coś tańszego nawet niż w Polsce. Szczególnie polecamy w tym względzie arbuzy w przeliczeniu po 80 groszy za kilogram. Ale koniecznie cały, czyli taki 16-18 kg. Przekrojony w sklepie kosztuje już trzy razy więcej albo i drożej. Na straganie przy drodze nie ma tej zasady.
Pieczywo w sklepie sprzedaje się na wagę, przy każdej pozycji jest jej numer oraz cena. A obok waga. Wbijamy kod produktu i mamy na etykiecie cenę za nasz zakup. I znowu: są odstępstwa, np. chleb paczkowany czy długie bułki mają cenę na torebce.
My polecamy na wieczorny posiłek mrożone „kręciołki” czyli owoce morza z makaronem. Pychota w cenie około 1,5-2 euro za paczkę. Taniej niż u nas.
Woda mineralna kosztuje tyle co u nas z dużym rozrzutem za jej pochodzenie, jak wszędzie.
Piwo – ceny jak w Polsce, za butelkę 0,66 l markowego piwa trzeba zapłacić ok 2 euro, ale jest dużo tańszych.
Wino – szkoda mówić. Najtańsze w kartonikach 1 l. można kupić już za 1,15 euro, podobne ale z nakrętką kosztuje już 1,5 euro. I nie są to produkty winopodobne. Lepsze wina to wydatek 4-5 euro, jednak te za 2-3 euro i tak są o klasę lepsze niż nasze za 20-30 zł. Dobre też są i w całej gamie cenowej różnego typu Limonczella, czyli cytrynówki. Nie do podrobienia.
Ciekawostka – kupując przy drodze na straganach pod wieczór możemy liczyć na nieprawdopodobne „promocje”. My czasami w ten sposób dostaniemy parę kilo owoców do arbuza a rekordowy gratis to było parę skrzynek pomidorów i owoców do zakupów za 5 euro. Bo "Pan kończył pracę" - to jest na zdjęciach.
Uwaga, na Sycylii nie wolno się targować nawet na bazarach.
Tak więc zapraszamy do Italii na zakupy, przede wszystkim smakoszy win - tam inaczej jak u nas, promują te trunki. W wielu przypadkach lepsze piwo jest droższe od wina licząc litr za litr.